Urzekająca
baśń dla dorosłych, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, która meandruje, zmienia
się – raz zwalnia, a raz przyspiesza, momentami zakręca lub nieco się rozlewa –
jak kręta rzeka.
W Gospodzie Pod Łabędziem, stojącej
nad brzegiem Tamizy, gromadzą się amatorzy spragnieni nie tylko smakowitego
kufla piwa, ale też zjawiskowych opowieści. Pewnego zimowego wieczoru 1887
roku, w noc zimowego przesilenia próg gospody przekracza ranny mężczyzna
ociekający wodą, który w rękach trzyma martwą dziewczynkę.
Oczy widziały, lecz przez długą chwilę
nikt się nie poruszył. Ludzie próbowali
zrozumieć, co widzą.
Po niedługim czasie, ku
zdziwieniu wszystkich, dziewczynka odzyskuje przytomność, ale niestety nie
mówi. Zaczyna się tajemnica, która będzie towarzyszyła czytelnikowi do
ostatniej strony tej wspaniałej opowieści. Dni mijają, opowieści mnożą się,
pęcznieją, a im więcej opowiadających, tym więcej opowieści. Mimo upływu czasu
dziewczynka nadal nie wypowiada ani jednego słowa i nie zdradza nic o sobie
samej. A jednocześnie staje się bohaterką życia innych ludzi. Pojawiają się
rodziny, które chcą wziąć ją pod swoją opiekę.
Helena Vaughan, żona właściciela
fabryki twierdzi, że to jej porwana przed dwoma laty córka. Armstrongowie,
farmerzy z Kelmscott uważają, że dziewczynka jest ich wnuczką. A gospodyni
pastora, Lily White widzi w dziecku swoją młodszą siostrę. Kim zatem jest
wracająca z krainy umarłych dziewczynka: Amelią, Alice czy Ann?
Czy martwi mogą powrócić z
zaświatów? Czasami powracają, kiedy wydarzy się cud, i kiedy matka natura daje
kolejną szansę, gdy przewoźnik - Cichy, nie pozwala duszy przekroczyć bramy
krainy umarłych.
Dziewczynka w powieści jest
jedynie elementem tła, tak samo jak rzeka Tamiza. Na nim wyraźnie rysują się
sylwetki poszczególnych bohaterów, a historia o poszukiwaniu właściwego miejsca
dla dziecka staje się pretekstem do refleksji nad własnymi niespełnionymi
potrzebami.
Fabuła, którą buduje plotka,
mit, tradycja opowieści ustnej, domysły – skreślona piórem Diane Setterfield, jest
piękna, mroczna i mocno klimatyczna, kręta jak rzeka, która wciąga czytelnika w
swoje wiry. Czaruje, zachwyca, odurza.
Diane Setterfield, „Była
sobie rzeka”, przełożyła Izabela Matuszewska, Wydawnictwo Albatros, Poznań 2020.