wtorek, 30 sierpnia 2016

Każdy dzień pachnie inaczej...

 



 Wujek Rysiek mówi, że każdy dzień jakoś wygląda...

Ja nie wiem, co to znaczy, bo ja nie widzę. Mam zepsute oczy. Od zawsze. Taka się już urodziłam. Moje oczy są wyłączone jak pstryczek od światła - "pstryczek-elektryczek". Jak w wierszyku: "Jak tym pstryczkiem zrobisz pstryk, to się ciemno robi w mig". Ci, którzy mają włączony pstryczek, wiedzą, że każdy dzień jakoś wygląda. Ja nie. Ale moim zdaniem każdy dzień inaczej pachnie i dlatego z łatwością je rozpoznaję. 







Tak zaczyna się historia Konstancji, której tygodniowy dziennik jest wzruszającym świadectwem w pełni wartościowego odbioru świata za pomocą "czynnych" zmysłów. Dla dziewczynki każdy dzień pachnie inaczej. Niedzielę wypełnia aromat kawy, który poprzedza leniwe wylegiwanie się w łóżku z mamuliną. Mniej pożądanym zapachem w domu Konstancji jest zapach poniedziałkowego wstawania, no chyba, że jest to "lany poniedziałek", który pachnie niecierpliwym wyczekiwaniem na tradycyjne oblewanie wodą. Wtorek pachnie rybą, bezkresnym morzem i ręką taty, którego odwiedza w Gdańsku i który zabiera ją na koncert ulicznych grajków. Zapach nadchodzącego weekendu, tak wyraźnie wyczuwalny w środku tygodnia, może śmiało konkurować z zapachem papkowego ryżu, serwowanego co czwartek w szkolnej stołówce. Wyjątkowo pachnie tylko tłusty czwartek, który wypełnia woń cukru pudru, leśnych malin i dzikiej róży. A to wszystko dzięki najwspanialszym pączkom babci Flory. Był to bardzo słodki i lepki zapach, w który chciało się włożyć cały język. Jakby coś gęstego i ciężkiego, jak jakiś wielki koc, taki trochę kosmaty, pod którym chciałoby się przeleżeć cały dzień. Piątek Konstancji pachnie zimą, pociągiem i futerkiem z buta, do którego dziewczynka wsadza nos w poszukiwaniu mikołajkowego prezentu. Jednak najmilszy zapach, który wypełnia przestrzeń dziewczynki, związany jest z jej rodziną. To ona daje dziewczynce siłę, wsparcie i jest źródłem codziennych, zmysłowych doznań. Dzięki mamie i wujkowi Konstancja odkrywa magię słów, które rozciąga i dopasowuje jak plastelinę. Wówczas może swobodnie opowiadać o tym, czego nie widzi, odwołując się do własnych emocji. Słowa są zaczarowane i jeśli zamkniemy oczy i wsłuchamy się w dźwięki słów, to możemy poczuć zapachy, usłyszeć muzykę i zobaczyć kolory. Świat Konstancji nie jest jałowy i bezbarwny. To świat pełen prawdziwych doznań, cudownych zapachów i całej palety barw, ukrywającej się w słowach. A jaki zapach ma Wasz dzisiejszy dzień?






Olga Masiuk, Tydzień Konstancji, ilustr. Ewa Stiasny, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2008.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Sto nóg stonogi Fruzi




Buty są niezbędnikiem w garderobie, zarówno malucha, jak i osoby dorosłej. Od najmłodszych lat chronią stopy, pomagają w stawianiu pierwszych kroków i są ważnym dopełnieniem każdego stroju. Chociaż ich podstawowa funkcja nie zmienia się, wraz z upływem czasu kształtuje się  nasz stosunek do tego, co nosimy na stopach. To, jakie wybieramy buty, jest zależne nie tylko od naszych upodobań, ale także od tego, w jakich warunkach będziemy z nich korzystać. Te i inne czynniki są zwykle powodem gromadzenia różnego rodzaju kapci, pantofelków, balerinek, szpilek, mokasynów, sandałów, kaloszy i ciężkich traperów. Pękająca w szwach szafka na buty jest więc odzwierciedleniem naszego stylu życia, potrzeb oraz stosunku do tego, co jest aktualnie modne.





Imponującą kolekcję butów ma Fruzia, ale w przypadku bycia stonogą, fakt ten nie powinien nikogo dziwić. Dziurawe trampki i obdarte pantofelki nie nadają się jednak na wyprawę w góry, a zakup pięćdziesięciu par solidnych traperów, stanowi dla stonogi nie lada wyzwanie. Lokalne sklepy obuwnicze nie dysponują taką ilością identycznych butów, a szewc nie jest w stanie ich uszyć do wyjazdu Fruzi. Dzielna stonoga nie poddaje się i wyrusza do pobliskiego miasta, w którym mieści się słynna fabryka, słynąca z produkcji butów. Czy wyprawa zakończy się sukcesem? I co stanie się powodem, że Fruzia zostanie w obcym miasteczku na dłużej? Zachęcamy do lektury!

Książka została wydana z dbałością o każdy szczegół, a jej ogromnym atutem są stylowe ilustracje Zosi Dzierżańskiej.










Agnieszka Horubała, Sto nóg stonogi Fruzi, ilustr. Zosia Dzierżawska, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2015.

czwartek, 18 sierpnia 2016

MAPY


"MAPY. Obrazkowa podróż o lądach, morzach i kulturach świata", autorstwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich, to wielkoformatowa publikacja zawierająca 51 ogromnych map,  które prowadzą czytelnika przez 42 kraje położone na 6 kontynentach. Autorzy książki, spośród 4 tysiące ilustracji, które stworzyli na przełomie trzech lat, wybrali te najciekawsze. Książka została przetłumaczona na ponad 20 języków i wciąż odnosi na świecie nowe sukcesy. W 2013 roku otrzymała nagrodę Prix Sorcieres 2013 w kategorii Non-Fiction (Francja) oraz była nominowana do nagrody Travellery 2012 National Geographic w kategorii Podróżnicza Książka Roku.

"MAPY” zabiorą czytelnika w niecodzienną podróż dookoła świata. Dzięki nim, w zaciszu swojego domu, można zobaczyć  karawany na egipskiej pustyni, miasto majów w Meksyku oraz odkryć Zakazane Miasto w Chinach. W Anglii można zagrać w krykieta, w Indiach poćwiczyć jogę, w Australii spotkać dziobaka, a na Madagaskarze pospacerować wśród ogromnych baobabów. Wielkie mapy poszczególnych krajów, pełne geograficznych i kulturalnych ciekawostek, gęsto usiane rysunkami, powodują, że nad książką Mizielińskich zasiadają całe rodziny. Dzięki nim można odkryć najciekawsze zakątki świata i przenieść się w wyjątkowe miejsca. 



Kontynuacją książki „MAPY” jest „MAPOWNIK czyli praktyczny kurs mazania po mapach” również autorstwa  Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Blok pełen twórczych zadań rysunkowych dla młodych odkrywców zawiera 36 plansz. Każdą z nich można łatwo wyrwać, by obdarować twórczymi zadaniami wszystkich głodnych wiedzy i zabawy. 



Rysuj, baw się i poznawaj świat! 
Udanej podróży!





środa, 10 sierpnia 2016

Książka wszystkich rzeczy




Literacka Nagroda Pamięci Astrid Lindgren (Astrid Lindgren Memorial Award), ustanowiona ku czci wybitej pisarki przez rząd szwedzki w 2002 roku, ma na celu propagowanie literatury dziecięcej i młodzieżowej na świecie i zwrócenie uwagi na poszanowanie praw dziecka na poziomie globalnym. Laureatem tej prestiżowej nagrody w 2012 roku został holenderski autor książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych - Guus Kuijer, a jego przejmująca Książka wszystkich rzeczy została przetłumaczona przez Jadwigę Jędryas na język polski i dzięki wydawnictwu Dwie Siostry trafiła na polski rynek wydawniczy. 







Thomasa Kloppera poznajemy na początku opowieści jako dorosłego mężczyznę, który na podstawie swoich dziecięcych notatek, wraca do czasów, kiedy jako dziewięcioletni chłopiec musiał mierzyć się z fanatyzmem religijnym ojca. Stary Klopper, powołując się na słowo boże, wymusza na domownikach bezwzględne posłuszeństwo, stosując wobec nich przemoc fizyczną i psychiczną. Dla małego Thomasa liturgia jest abstrakcją, a przypowieści o plagach egipskich, tak chętnie czytane przez ojca, skutecznie oddalają chłopca od srogiego i gniewnego Stwórcy. Wszelkie wątpliwości i próby podważania słowa bożego są wybijane z młodego umysłu drewnianą warząchwią, którą ojciec Thomasa tak chętnie wymierza sprawiedliwość. Z każdym uderzeniem chłopiec traci resztki wiary w istnienie Boga, który choć wszechmocny, nie potrafi przeciwstawić się tyranii ojca. Chociaż ból, którego doświadcza na swojej skórze,  przecina skórę jak nóż, to przemoc wobec matki jest główną przyczyną rozpaczy Thomasa. Jego świat kurczy się do dźwięku klaśnięcia w policzek mamy, która stając często w obronie dzieci, jest regularnie bita przez męża. To właśnie wtedy chłopiec widzi, jak aniołowie w niebie zakrywają oczy skrzydłami, a ich chusteczki są tak mokre od łez, że nawet na pustyniach zaczyna padać. Jako głowa rodziny, Klopper jest przekonany, że jego obowiązkiem jest prowadzenie i kształtowanie żony i dzieci. Wszelkie próby sprzeciwu bożym przykazaniom nakładają na niego obowiązek egzekwowania bezwzględnego posłuszeństwa, nawet z użyciem siły. Jedyną prawdziwą księgą jest Pismo Święte, a te, które Thomas ma czytać w szkole, zostały napisane przez grzesznych ludzi, podobnych do "czarowników faraona". Prawdziwie naturalną i niewymuszoną przyjemność z czytania odkrywa chłopiec dzięki sąsiadce, z którą się zaprzyjaźnia, mimo zakazów ojca i jego oskarżeń o sympatyzowanie kobiety z komunistami i uprawianie czarów. To dzięki niej Thomas znajduje w sobie odwagę, by wyznać miłość swojej niepełnosprawnej koleżance, a niedługo potem zakłada klub miłośników czytania książek. Tym samym sprzeciwia się woli ojca, według którego tylko darmozjady i ciamajdy dążą do szczęścia i znajdują przyjemność w recytowaniu pustych wierszy. Przeciwstawienie się nakazom starego Kloppera ukazuje jego hipokryzję i tchórzostwo. W obliczu miłości i dobra ojciec jest przerażonym człowiekiem, który niczym "wystraszony dzieciak chowa się za szerokimi plecami Boga":

Tata obawiał się wesołości. a najbardziej lękał się drwin. Bał się, że ktoś mógłby powiedzieć, że człowiek pochodzi od małpy. Albo że ziemia jest o wiele starsza niż cztery tysiące lat. Albo że ktoś mógłby zapytać, skąd Noe wziął niedźwiedzie polarne. Albo że ktoś mógłby przekląć. Ojciec był śmiertelnie przerażonym człowiekiem (...). Nie potrafił. Nie śmiał przynależeć do innych. 

Jest to przejmująca, momentami dramatyczna, świetnie napisana opowieść, która trafi, zarówno do dziecięcych, jak i dorosłych serc. Nie sposób o niej zapomnieć i nie sposób do niej nie powrócić w późniejszym wieku.




Guus Kuijer, Książka wszystkich rzeczy, tłum. Jadwiga Jędryas, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2016.

środa, 3 sierpnia 2016

Niezwykły portret taty




Wśród kilkudziesięciu tytułów, wydawanych rocznie przez wydawnictwo Dwie Siostry, oprócz klasyki polskiej literatury dziecięcej i nowatorskich debiutów, znajdziemy również zagraniczne perełki, zachwycające, zarówno pod względem treści, jak i ilustracji. I tak, dzięki Jadwidze Jędryas, tłumaczce języka niderlandzkiego, do rąk polskich czytelników trafiły książki  Toona Tellegena, na co dzień mieszkającego w Amsterdamie i słynącego ze swoich zabawnych i filozoficznych opowieści o zwierzętach ("Nie każdy umiał się przewrócić", "Urodziny prawie wszystkich"). Tym razem polscy czytelnicy otrzymują książkę niełatwą, trudną w jednoznacznej ocenie i skłaniającą do refleksji. 






"Tata" to zbiór czterdziestu dwóch krótkich, filozoficznych historyjek, których narratorem jest mały chłopiec Józef. Ta dziecięca, wzruszająco naiwna i szczera narracja buduje portret ojca, który jest wszechobecny, wszechpotężny i wszechwiedzący. Józef dokładnie pamięta moment, w którym widzi ojca po raz pierwszy - podskakującą, czarną kropkę z głową, nogami i ramionami, z których wysokości widać cały świat. Jako najpotężniejszy człowiek na świecie widzi wszystko i wszystkich, słyszy nawet najdrobniejszy szept, mimo, że do jego ucha prowadzi bardzo daleka droga. Jest tak wysoki, że nie pamięta, jak wyglądają jego stopy, a wielką głowę wypełniają bardzo wielkie myśli. Dla zabawy potrafi skurczyć się do rozmiaru syna, z którym czasem zamienia się rolami. Bywa też niewidzialny, bo nawet gdy go fizycznie nie ma, chłopiec wyraźnie czuje jego obecność. Tata Józefa pojawia się zawsze wtedy, gdy syn czuje niepokój lub strach. W momentach kryzysowych potrafi gasić pożary, przeganiać nocne zjawy i koszmary, powstrzymywać powodzie i wojny. Zna wszystkich - każdego komara, każdą muchę, każdą krowę i każdego szpaka. Rozumie potrzeby zwierząt, dlatego pewnego dnia uwalnia słonia z ZOO i odbywa z nim podróż samolotem do Afryki. Tata Józefa ma tyle zdolności i umiejętności, że spokojnie można by go podzielić przez sto. Gdy się złości - staje w ogniu, a z jego oczu sypią się iskry. Kiedy się weseli - tańczy, a wraz z nim tańczy cała ulica, obrazy na ścianach trzęsą się ze śmiechu i czasem niektóre spadają. I nawet gdy zachowuje się bardzo zwyczajnie, dla małego Józefa nie jest zwyczajnym tatą:

Gdy mnie pytają: "Kim jest twój tata?", odpowiadam: "Mój tata jest bohaterem". 
"Bohaterem? - dziwią się. - Jakim tam bohaterem?". Bo myślą oczywiście o rycerzach w zbrojach, strzelcach wyborowych i ratownikach. Być może mój tata jest również nimi wszystkimi. 
Ale bohater to po prostu ktoś, kto jest bohaterski i kto dokonuje bohaterskich czynów.
Mój tata wytwarza też bohaterstwo i bohaterskie czyny.
Ale o tym nie rozpowiadam, bo ludzie uważają, że to dziwne. Kto potrafi wytwarzać bohaterskie czyny? Ale bohaterstwo? To nie do pomyślenia...
Mój tata potrafi. 

Kim właściwie jest tytułowy bohater? Jest przede wszystkim "tatą Józefa". To warunkuje jego istnienie, definiuje osobowość, nadaje życiu sens i inspiruje do podejmowania czynów wielkich, często na pozór niemożliwych. Relacja Józefa i jego ojca to pełen miłości, zaufania i bezgranicznego oddania mikrokosmos, odporny na wszelkie zagrożenia  i przeciwności losu. A może ten niezwykły portret ojca to tylko projekcja wyobraźni małego chłopca? Jest przecież w tej opowieści wiele tęsknoty, niepokoju i ukrytych lęków. Czy tata Józefa faktycznie istnieje? Dlaczego wielokrotnie znika z jego życia, pozwala by chłopiec go uporczywie szukał, a jego obecność to często jedynie wyczuwalna tajemnicza siła? Krótkie, przepełnione absurdem scenki bawią, wprawiają w zadumę, a dla dorosłych czytelników są powrotem do raju utraconego, w którym to rodzice zaklinali rzeczywistość, wyznaczali granice świata, ustalali hierarchie i porządek w otaczającym świecie.






Toon Tellegen, Tata, tłum. Jadwiga Jędryas, ilustr. Rotraut Susanne Berner, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2016.